Ogród Saski w literaturze
(fot. Wikimedia Commons, linki znajdują się na dole strony)

Ogród Saski od momentu udostępnienia go do użytku publicznego w maju AD 1727 na stałe wpisał się w krajobraz Warszawy. Od samego początku był "salonem" miasta: to tu w 1748 r. król polski August III Sas założył pierwszy w Polsce publiczny teatr operowy (Operalnię), w 1847 r. otwarto Instytut Wód Mineralnych (pijalnię wód), w 1870 r. - Teatr Letni, który działał aż do 1939 r., a w 1902 r. otwarto pierwszą w Polsce wytwórnię filmową Pleograf.
Warszawska dziewiętnastowieczna prasa opisywała wszystkie wydarzenia z życia Ogrodu, tak samo jak wszystkie zmiany jego kompozycji i architektury. Oto fragment noweli Bolesława Prusa (1847-1912) pt. "Ogród Saski", którą ów prozaik i publicysta napisał dla "Kuriera Warszawskiego":
Oprócz budynków, nie mających wielkiego związku z galeriami sztuk pięknych, prócz cukierni i mleczarni, posiadamy w tym lubym zakątku namiot owocowy, pyszną altankę wód gazowych i resztki loteryjnych szałasów, wymowne świadectwo naszych filantropijnych uczuć. Szkoda jednak, żeśmy się już pozbyli strzelnicy i jeszcze nie doczekali choćby skromnej bawaryjki; szkoda również, że nad planem głównego wodotrysku pracowała jakaś gospodarska fantazja. Jak na największą ozdobę takiego ogrodu, nie dość było ustawić na ziemi dużą balię, w niej ogromną miskę, w tej kolosalną podstawkę do nafcianej lampy, a na wierzchu imponujących rozmiarów spodek. Jeżeli Warszawę, w braku popiołów i lawy, piasek kiedy zasypie, wątpimy, aby odległa potomność zadawała sobie dużo trudu nad odgrzebywaniem tego dzieła najnowszej sztuki.

Pierwsze zapiski o Ogrodzie datuje się na 1643 r.: Adam Jastrzębowski w "Gościńcu lub krótkim opisaniu Warszawy" zawarł opis pałacu kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego.
Hrabia Stanisław Tarnowski (1837-1917), polski pisarz i historyk, tak oddał zaskoczenie warszawiaków i warszawianek na wieść o jakości wody dostępnej w Ogrodzie Saskim (rankiem do Instytutu Wód Mineralnych
zmierzali miłośnicy kąpieli w łazienkach znajdujących się w Instytucie oraz kuracjusze, by na czczo napić się wody rozlewanej tutaj do szklanek, butelek i syfonów; można było napić się także wody naturalnej):
Straszliwy zawód! Zbadano chemicznie wodę w Saskim Ogrodzie: przekrzyczana, osławiona woda Saskiego Ogrodu, ta woda, którą się poili emeryci w przekonaniu, że wraca im młodość, zmęczeni młodzieńcy w przekonaniu, że odzyskają przez to herkulesową siłę - i różane panienki w przekonaniu, że przez to na zawsze zatrzymają swe rumieńce - ta woda, której odbyt stokroć był świetniejszym aniżeli niejednego z pierwszorzędnych bufetów restauracyjnych, ta woda nareszcie, którą zamykaliśmy usta cudzoziemcom, ilekroć poważyli się obmawiać napój nasz codzienny - okazała się dopiero szóstorzędną pod względem dobroci!

Za cara Aleksandra Ogród Saski zyskał na znaczeniu i był częstym miejscem odwiedzanym przez mieszkańców miasta. W swoich "Wspomnieniach z przeszłości" Antoni Edward Odyniec (1804-1885), polski poeta okresu romantyzmu, przyjaciel Adama Mickiewicza, takimi oto słowami opisywał Ogród Saski:
Wspomniałem, że ogród zamykano o pewnych godzinach. Ale najprzód, przed ostatecznem zamknięciem, obchodziły go wkoło runty wojskowe, z głównego odwachu na Placu Saskim, złożone z dwóch żołnierzy i trzeciego kaprala. Przed oknem zaś, przez które ja "w Ogród Saski patrzałem", sadzony był świeżo klomb akacji, dziś już stary i przetrzebiony, ale naówczas jeszcze giętki i gęsto zarosły, a rozciągający się wzdłuż ostatniej skrajnej ulicy, którędy runt zwykle przechodził.

W bardzo pochlebnych słowach o Ogrodzie Saskim wypowiadał się również jeden z autorów tygodnika "Przyjaciel dzieci. Pismo poświęcone nauce i zabawie dzieci (Der Kinderfreund.)" (nr z 1 stycznia 1865 r.):
Opis Warszawy skończymy krótką wzmianką o ogrodach będących ozdobą miasta. Warszawa ma kilka wspaniałych ogrodów zachwycających pięknością swoją [...] wreszcie Ogród Krasińskich i Saski. Ten ostatni jest najulubieńszym miejscem przechadzki publicznej całego miasta. [...] Ogród ten zachwyca bujnością cienistych klombów i szerokich trawników; od nich bije wspaniały wodotrysk...

Ogród Saski był również inspiracją dla poetów. Nic zresztą dziwnego - potrafi on zachwycić swoim urokiem. Jednym z nich był Or-Ot - Artur Oppman (1867-1931), poeta okresu Młodej Polski, publicysta i miłośnik warszawy. Or-Ot napisał dwa wiersze - pod tym samym tytułem - "Ogród Saski". Oto pierwszy z nich, wydany w 1913 r. w zbiorze "Ziemia polska w pieśni", a następnie ponownie w 1917 r. - w zbiorze "Pieśni o sławie":
"Ogród Saski"
Odwieczne lipy i kasztany
Wznoszą do nieba stare czoła,
Codzień z uśpienia świt różany
Do nowych wrażeń starców woła.
Tyla lat przeszło nad ich głową,
Złote poranki, ciemne zmierzchy,
A one stoją jednakowo,
Wznosząc na błękit koron wierzchy.
O czem te drzewa stare gwarzą?
O czem dumają w zmrok perłowy?
Pod ich gałęzi krzepkich strażą
W liści wsłuchałem się rozmowy.
Dziwnie żałosny, zadumany,
Odczułem śpiewne ich chorały, -
Prastare lipy i kasztany
Smutną mą duszę kołysały.
Pomiędzy wielkich drzew zielenią
Stoją posągi obtłuczone,
W łunach zachodu się rumienią,
Jakby swą dolą zawstydzone.
Co dziś po greckich bóstwach światu?
On się fantazyi zrzekł z ochotą!
Drwiąc z poetycznych złudzeń kwiatu,
Na oślep biegnie tam, gdzie złoto...
Czasem, gdy siedzę na placyku,
Kędy fontanna szemrze z cicha,
Błyska mi promyk po promyku
I dawna przeszłość się uśmiecha.
Idą wytworni kawalerzy
I dam bukiecik, pełny wdzięku,
Kawaler w ustach duser świeży,
Dama ma każda serce w ręku...
Król-śpioch, król-tłuścioch, król-pantofel
Do psów celuje na balkonie;
Twarz - istny księżyc, nos - kartofel,
A głowa pusta, choć w koronie.
Czoło pogodne i bez troski,
W sercu zamarły wszelkie żądze;
Przy nim Brühl stary i Sułkowski:
»Brühl! masz pieniądze?« - »Są pieniądze!«
Ach! w tych alejach zacienionych
Ileż mi przeszło chwil szczęśliwych!
Ile błysnęło snów złoconych,
Pragnień, do dzisiaj w sercu żywych.
Tu mi jaśniały cudne oczy,
Tu-m drogą postać czuł przy sobie, -
Dziś dłoń pieściwą robak toczy,
A oczy-gwiazdy zgasły w grobie!
Młody studencik, zapalony
Do napoljońskiej epopei,
Biegałem codzień w owe strony,
Pełny tęsknoty i nadziei;
Snując do pieśni przędzę planów,
Od czystych wzruszeń drżący cały,
Jam szukał starych weteranów,
Którym przewodził »kapral mały«.
I nieraz milej, niż z kochanką,
Biegły mi chwile z starym dziadem,
Wspomnienia pełną pijąc szklanką,
Szedłem zwycięskich orłów śladem.
Padały na mnie sławy blaski,
Przeszłości-m wskrzeszał cudną kartę -
I był mi rajem ogród saski,
A w nim aniołem - Bonaparte!..
A oto drugi wiersz Artura Oppmana, pod tym samym tytułem:
"Ogród Saski"
Króla Augusta nie wsławił miecz,
Ni wielkich czynów blaski,
Ale Warszawie dał piękną rzecz:
Uroczy ogród Saski.
Tam śnił się młodym miłości sen,
Tam rój dziecięcy hasa,
Więc, gdy wspomnimy na ogród ten,
Nie przeklinajmy Sasa.
Patrzył się taki zgrzybiały dziad
W ognistozłote słońce,
Wspominał werbel rycerskich lat,
Trąbki tryumfem grzmiące.
A zboku czyhał młodziutki żak
Z oczyma płomiennymi,
By z duszą starca wzlatać, jak ptak,
Za orły cesarskimi.
Trawnik w rumiankach plącze się w mgle
I palantowa meta;
W południe mamy zjawiały się
Z ciastkami od Eszteta.
Mażą się bąki, ślą zapach bzy,
Z słońca się ukrop toczy,
Strażak się puszył, a za nim szły
Nianiek i mamek oczy.
A kiedy zapadł wiosenny zmierzch,
Wonny, perlisty rosą,
Zda się, nad starych kasztanów wierzch
Dawne się lata niosą.
Dam rokokowych rozbrzmiewa śmiech
Na złotym piasku alej
I brzmi kaskada dalekich ech:
Kochaj mnie, pieść i szalej!

Byłoby dziwne, gdyby bohaterowie powieści, która może służyć jako przewodnik po XIX-wiecznej Warszawie, czyli w "Lalce" wspomnianego już Bolesława Prusa, nie znaleźli się choć raz w Ogrodzie Saskim: "odbywały się w nim zabawy fantowe, pijano wody mineralne i kawę, zażywano przechadzek w różnych porach dnia [...] ale w przeważającej liczbie byli to już nowi ludzie, z reguły właściciele i mieszkańcy sąsiednich posesji - nowobogacki świat kupców i finansistów żydowskiego pochodzenia. W znacznym stopniu, w dni powszednie przyciągała ich w interesach giełda, rano bawiły się tu ich dzieci pod opieką nianiek i bon, popołudniami ściągali tu na spacery całymi rodzinami. Oczywiście nadal wedle uświęconej tradycji przychodzili do Ogrodu Saskiego starzy bywalcy. Konkurencja Łazienek i Doliny Szwajcarskiej była jednak bardzo silna" (za: E. Charazińska, "Ogród Saski", PWN, Warszawa 1979, s. 132).
A jednak w "Lalce" jest chyba tylko jedna wzmianka o Ogrodzie Saskim (rozdz. I, 403): oto zatroskany Wokulski udaje się do Ogrodu Saskiego, by rozmyślać o... wyścigach i pannie Izabeli.
Ranne godziny wlokły mu się, jakby do nich zaprzężono woły. Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu, przy obiedzie nie mógł znieść, potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc: "Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha?..." Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej.

Antoni Słonimski (1895-1976), wybitny poeta, prozaik, felietonista i warszawski satyryk, który do 1916 r. mieszkał w pobliżu Ogrodu Saskiego, przy ul. Niecałej, swoje "Wspomnienia warszawskie" zaczyna w taki sposób: "Urodziłem się na nie istniejącej już dziś ulicy Niecałej, która łączyła kiedyś Ogród Saski z ulicą Wierzbową. W roku 1945, gdy przyjechałem po wojnie do Warszawy, stała jeszcze fasada domu, poznałem okna frontowe i żelazny balkonik na drugim piętrze. Tyle zostało z domu pod numerem szóstym. Za arkadą na wpół zrujnowanej, osmalonej pożarem bramy roztacza się typowy pejzaż warszawski owych czasów: gruzy i zwaliska porosłe zielskiem. Z tej bezkształtnej masy rumowisk wyobraźnia zasilana pamięcią z trudem wydobywała dawne ramy architektoniczne, w których rozgrywały się małe dramaty i beztroskie sceny mego dzieciństwa". Swoją wielką sympatię do tego miejsca Słonimski wyraził w czasach drugiej wojny światowej, gdy wraz z rodziną przebywał na emigracji w Londynie:
Czy pamiętasz w Ogrodzie kiosk z wodą sodową?
Łabędzie na jeziorku i wielką fontannę?
Te klomby i kasztany, w niedziele majową
Pachnące, gdy je słońce złociło poranne?
Każda wiosna, gdziekolwiek odnajdę jej blaski,
Pachnie mi tak, jak pachniał młody Ogród Saski.



Po saskich alejkach chodzili, chodzą i z całą pewnością chodzić będą pisarze, malarze, muzycy i artyści wszelkiego rodzaju. Nikogo zatem nie dziwi mnogość wzmianek i artykułów w prasie, utworów poetyckich i fragmentów prozy, w których mowa o Ogrodzie Saskim i których tylko kilka tu przedstawiono.
Bibliografia:
E. Charazińska, "Ogród Saski", PWN, Warszawa 1979
J. Borowska, "Niezwykła historia Pałacu Saskiego", wyd. Skarpa Warszawska, Warszawa 2020
A.E. Odyniec, "Wspomnienia z przeszłości opowiadane Deotymie"
B. Prus, "Lalka", przedm. Henryk Markiewicz, PIW, wyd. II, Warszawa 1975
B. Prus, "Ogród Saski", w: B. Prus, "Wybór pism", wyd. w 10 tomach, ilustrowane, ze wstępem M. Dąbrowskiej, t. 1, "Nowele", Warszawa 1954, s. 64-65
"Przyjaciel dzieci. Pismo poświęcone nauce i zabawie dzieci (Der Kinderfreund)", wyd. z 1 stycznia 1865 r.
Biblioteka cyfrowa uniwersytetu imienia Jana Kochanowskiego w Kielcach
Muzeum Historii Polskiej
Historia Warszawy PWN
Archiwum Państwowe Miasta Stołecznego Warszawy
Sztuka.pl
poezja.org
lubimyczytac.pl
www.encyklopedia.pwn
Fot. Wikmedia Commons:
https://tiny.pl/cw57w https://tiny.pl/cw5ks https://tiny.pl/cw5k7 https://tiny.pl/cw5rg https://tiny.pl/cw552 https://tiny.pl/cwkqn https://tiny.pl/cw5lq https://tiny.pl/cw5n4 https://tiny.pl/cw5n8 https://tiny.pl/cw5nz https://tiny.pl/cw5km https://tiny.pl/cw5kd https://tiny.pl/cw5k1 https://tiny.pl/cw5kp https://tiny.pl/cw5kn https://tiny.pl/cw52h https://tiny.pl/cw52q https://tiny.pl/cwn2g https://tiny.pl/cwn29 https://tiny.pl/cwn2w https://tiny.pl/cwn2f